Dzisiaj wyciągnąłem akumulator, w celu schowania go w jakimś cieplejszym miejscu. Zdemontowałem również kanapę, aby zobaczyć jak wygląda część instalacji elektrycznej. Sprawdziłem również dostępne schowki. Przy okazji sorry za "jakość" zdjęć, niestety używanie lampy jak wiadomo uwidacznia najmniejszy brud, odciski palców itd.
Przed demontażem akumulatora, ściągnąłem kanapę. Aby to zrobić w Romecie K125, należy odkręcić po jednej śrubie z każdej strony (te pomiędzy kierunkowskazem a mocowaniem amortyzatora). Uzbrojony w rurki termokurczliwe, myślałem, że czeka mnie zabezpieczanie części instalacji pod kanapą. Okazało się, że tutaj wszystko już gotowe i nic nie trzeba kombinować. Nie zauważyłem również, aby jakikolwiek przewód był nienaturalnie przytrzaśnięty / zmiażdżony. Jedyne co profilaktycznie można tutaj zrobić, to założyć na śruby podkładki sprężyste, lub wymienić nakrętki na samokontrujące, albo kapnąć odrobinę słabego kleju do gwintów... równie dobrze można zrobić wszystko na raz hehe, ale to chyba przerost formy nad treścią, nie demonizujmy już tak tych wibracji z silnika.
Głównym celem na dzisiaj, było odłączenie akumulatora. Postanowiłem, że przechowam go w jakimś cieplejszym miejscu, ewentualnie za jakiś czas doładuje. Nie będę "przepalał" motocykla bez jazdy, wyczytałem, że to niespecjalnie korzystna operacja, tym bardziej dla niedotartego silnika. Posiadam jakiś stary prostownik, z rosyjskimi etykietami, mój tata używa go raz na kilka lat np. do podładowania akumulatora samochodowego, nie bardzo znam się na takim sprzęcie, wiem tylko, że ma płynną regulację prądu ładowania. Na początek będzie musiał wystarczyć, później ewentualnie kupię jakiś bardziej odpowiedni, nowoczesny prostownik, z mikroprocesorem.
Ściągnięcie osłony z tworzywa sztucznego, nie stanowiło większego wyzwania, głównie z tego względu, że pomagałem sobie od wewnętrznej strony. Ale myślę, że nawet bez zdemontowanego siedziska, poszło by OK. Jak ściągnąć boczną osłonę w Romecie K125? Jest ona zaczepiona na dwóch kołkach, więc ściągamy ją lekkimi, rytmicznymi ruchami, ciągnąc raz po raz do siebie. Może i zejdzie nam na to kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund, ale lepiej być cierpliwym, niż później tracić pieniądze zamawiając nową osłonę. Pod osłoną, mamy m.in. akumulator, w przypadku mojego Rometa K125, jest to Guyue 12N9-4B-1, czyli 12V 9Ah. Jest zabezpieczony gumową "szelką", blokadą z tworzywa (od dołu) oraz solidnie wciśnięty.
Kolejny element, który znajduje się pod osłoną, a konkretnie pod akumulatorem, to pierwszy z dwóch schowków w jakie wyposażony jest Romet K125. Aby otworzyć ten schowek, ciągniemy w dół za wyprofilowaną część, gdyż znajduje się tam blokada wymagająca odczepienia takim właśnie ruchem.
Schowek jest raczej niewielki, fabrycznie znajduje się tam zestaw czterech narzędzi, umieszczony w pokrowcu. W razie czego, prawdopodobnie zmieści się tam jeszcze np. świeca, trytki, wężyki, może jeszcze kilka małych kluczy, łatki do dętki, ale zestaw do naprawy opony bezdętkowej chyba już nie wejdzie.
Poza tym, mamy również drugi schowek, znajduje się on nad tylną lampą, otwieramy go kluczykiem. W środku miejsca jest prawdopodobnie odrobinę więcej, niż w schowku pod akumulatorem, nie mierzyłem dokładnie.
Tak czy inaczej, akumulator wymontowany, ocieplony styropianem i zostanie umieszczony w nieco cieplejszym miejscu, niż piwnica.
Komentarze
Prześlij komentarz