Na obecną chwilę, przydaje mi się podczas... odpalania silnika ;-)
Gaźnik w K125 jest taki, że u mnie po odpaleniu zimnego silnika, przez dwie minuty muszę trzymać odrobinę gazu (1600-1800 rpm), aby silnik się rozgrzał, ponieważ jeśli nie trzymam gazu, silnik zawsze gaśnie (ssanie, bez ssania, to nie ma znaczenia). Z tego co mówili mądrzejsi ode mnie, jeśli gaźnik w K125 działa właśnie w taki sposób, to znaczy, że jest dobrze wyregulowany. Jednak trzymanie gazu jest trochę uciążliwe, ponieważ ten czas mógłbym spożytkować na zapakowanie kufra, pozamykanie drzwi, bramy, ubranie rękawic, kasku itd. Myślałem aby pobawić się gaźnikiem, później zacząłem kombinować nad własną blokadą manetki i prawie mi się udało, ale któregoś dnia przeglądałem oferty części i natrafiłem na motocyklowy tempomat.
Szczerze mówiąc, wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że coś takiego można dokupić do motocykla. Po przeszukaniu internetu, okazało się, że jest kilka wersji tego urządzenia, od robionych na zamówienie, z elektronicznym sterowaniem, w cenie 500-1000 zł, po najtańsze i najprostsze konstrukcje, w pełni mechaniczne za kilkadziesiąt złotych. Pominę tutaj "skrzydełka" za 10-20 złotych, które nakłada się na manetkę, ponieważ to nie jest prawdziwy tempomat, a służy jedynie do rozluźnienia palców, manetkę tak czy inaczej trzeba trzymać, tyle, że po prostu układając na niej swobodnie rękę, która zahaczona jest o owe "skrzydełko", kontrolując gaz w ustalonej pozycji.
Oczywiście docelowe działanie tempomatu, to jak wiadomo utrzymywanie stałej prędkości i odciążenie ręki podczas trzymania manetki na długich trasach, więc może później się przyda, ponieważ obecnie jego zastosowanie nijak ma się do docierania silnika - mój jeszcze nie dotarty.
Jak działa tempomat którego używam? Cóż, mam dwie wersje, jednoczęściową, nakładaną na manetkę (20-25 zł) oraz dwuczęściową, dociskaną śrubą na manetkę (30-35 zł). Tą drugą konstrukcję zaciska się na tyle, aby można było kciukiem zmieniać położenie na manetce, a jednocześnie trzymało się na tyle solidne, aby bez problemu blokowało położenie manetki, opierając się o klamkę hamulca.
Wersja bez śruby oczywiście nie posiada regulacji, rozszerza się ją siłą i nakłada na manetkę. Najważniejsza sprawa, to móc bezpiecznie zakręcić gaz jeśli potrzebujemy wyhamować, a to w obu przypadkach działa bez problemu. Wersja ze śrubą pozwala na solidniejsze zaciśnięcie na manetce, natomiast w przypadku wersji nakładanej, trzeba zastosować podwójną lub potrójną, gumową podkładkę na manetkę, aby nie ślizgało się po zablokowaniu o klamkę.
Jak działa tempomat którego używam? Cóż, mam dwie wersje, jednoczęściową, nakładaną na manetkę (20-25 zł) oraz dwuczęściową, dociskaną śrubą na manetkę (30-35 zł). Tą drugą konstrukcję zaciska się na tyle, aby można było kciukiem zmieniać położenie na manetce, a jednocześnie trzymało się na tyle solidne, aby bez problemu blokowało położenie manetki, opierając się o klamkę hamulca.
Wersja bez śruby oczywiście nie posiada regulacji, rozszerza się ją siłą i nakłada na manetkę. Najważniejsza sprawa, to móc bezpiecznie zakręcić gaz jeśli potrzebujemy wyhamować, a to w obu przypadkach działa bez problemu. Wersja ze śrubą pozwala na solidniejsze zaciśnięcie na manetce, natomiast w przypadku wersji nakładanej, trzeba zastosować podwójną lub potrójną, gumową podkładkę na manetkę, aby nie ślizgało się po zablokowaniu o klamkę.
Za około 200 zł można kupić teoretycznie nieco wygodniejszy tempomat, blokowany za pomocą przycisku. Jest dwuczęściowy, jedną część uchwytu montuje się przed manetką i łączy się go z drugą częścią na manetce, którą to ściska się na tyle, aby gaz działał normalnie, natomiast po naciśnięciu przycisku (za pomocą kciuka), sprężyna zaciska uchwyt na manetce, blokując ją.
Poczytałem trochę for dyskusyjnych i ludzie mieli różne poglądy na motocyklowy tempomat, jednym się przydaje ponieważ spełnia swoją funkcję, inni spróbowali i odsprzedali lub wyrzucili, ponieważ uznali to za kompletnie niepotrzebne.
Tak jak wcześniej wspominałem, póki co używam tego wynalazku niemal wyłącznie przy odpalaniu silnika i sprawdza się bezbłędnie, silnik rozgrzewa się bez konieczności trzymania gazu, a po dwóch minutach już sobie samodzielnie pyrka na 1100 rpm. Podczas szybkiego testu na obwodnicy, próbowałem zablokować gaz i to oczywiście również działa bez problemu. Jeśli ktoś robi kilkudziesięciokilometrowe trasy, to być może doceni takie akcesorium.
Poczytałem trochę for dyskusyjnych i ludzie mieli różne poglądy na motocyklowy tempomat, jednym się przydaje ponieważ spełnia swoją funkcję, inni spróbowali i odsprzedali lub wyrzucili, ponieważ uznali to za kompletnie niepotrzebne.
Tak jak wcześniej wspominałem, póki co używam tego wynalazku niemal wyłącznie przy odpalaniu silnika i sprawdza się bezbłędnie, silnik rozgrzewa się bez konieczności trzymania gazu, a po dwóch minutach już sobie samodzielnie pyrka na 1100 rpm. Podczas szybkiego testu na obwodnicy, próbowałem zablokować gaz i to oczywiście również działa bez problemu. Jeśli ktoś robi kilkudziesięciokilometrowe trasy, to być może doceni takie akcesorium.
Komentarze
Prześlij komentarz